PREMIEROWO -20% NA WSZYSTKO TYLKO PRZEZ
Rozszyfruj swój krem z filtrem i zapewnij skórze najwyższą ochronę! Część 2 0
14.jpg

Rozszyfruj swój krem z filtrem i zapewnij skórze najwyższą ochronę! Część 2

Wróć do części pierwszej →

PRAWIDŁOWE STOSOWANIE

Wybór kosmetyku promieniochronnego, który odpowie na potrzeby naszej skóry, a także wpisze się w nasze osobiste preferencje czy możliwości finansowe, to połowa sukcesu. Druga połowa to stosowanie go nie tylko sumiennie, ale przede wszystkim prawidłowo. W przypadku filtrów przeciwsłonecznych największą rolę, jeśli chodzi o skuteczność, odgrywa ilość nakładanego produktu. Wartość SPF oraz PPD deklarowaną przez producenta osiągamy, nakładając 2 miligramy produktu na każdy centymetr kwadratowy skóry! Jesteśmy jednak realistami i wiemy, że życie nie zawsze pozwala na podręcznikowe stosowanie – wychodzimy w związku z tym z założenia, że jakakolwiek ochrona przeciwsłoneczna jest lepsza niż żadna. Oczywiście, jeśli tylko nasza skóra to przyjmie, bezpieczniej jest nałożyć więcej produktu, niż mniej, ale z drugiej strony – aplikacja zbyt dużej ilości może nas zniechęcić do regularnego stosowania, ponieważ nadmiar kosmetyku może się nieprzyjemnie kleić, rolować czy bielić.

Skąd wiedzieć, jaką ilość SPF nałożyć?

Istnieje kilka uproszczonych metod aplikacji, które ułatwiają dozowanie odpowiedniej ilości SPF do twarzy: najpopularniejszą z nich jest tzw. metoda na dwa palce. Polega ona na odmierzeniu dwóch strużek produktu na długość palca wskazującego i środkowego, które w teorii powinny wystarczać na całą twarz. Drugi sposób to założenie, że na twarz i szyję powinno się zaaplikować krem SPF w ilości ok. 1,25 ml, czyli ¼ łyżeczki. Niestety obie metody mają swoje wady – bardzo dużo zależy od konsystencji kosmetyku i jego gęstości (w rozumieniu tego, ile waży 1 ml produktu). W związku z tym przy bardzo lekkich, płynnych formułach, takich jak np. nasza Lekka emulsja ochronna BasicLab SPF 50+, tak obliczona ilość produktu może być o połowę za mała, a przy treściwszych i gęstszych z kolei dwa razy za duża. Efektem może być albo niewystarczająca ochrona, albo nieuzasadnione zrażenie się do kosmetyku, który, nałożony w nadmiarze, pozostawi np. tłustą warstwę.

My, zarówno w naszym sklepie internetowym, jak i na opakowaniach naszych produktów z SPF do twarzy, podajemy, ile waży jedna pompka (ok. 0,8 grama w przypadku Lekkiego kremu ochronnego i 0,85 grama dla Lekkiej emulsji ochronnej) i na jakie partie skóry taka ilość może orientacyjnie wystarczyć, ale pamiętajcie, że rozmiar twarzy może się różnić – mając drobną buzię możemy potrzebować 0,9 grama produktu na twarz i szyję, podczas gdy innym taka ilość będzie potrzebna na samą twarz. Warto również wziąć pod uwagę, że część produktu wchłania nam się w dłonie podczas aplikacji i zawsze warto dozować krem SPF z zapasem.

Całe szczęście można w stosunkowo łatwy i bardziej precyzyjny sposób indywidualnie obliczyć optymalną dozę. Aby to zrobić, potrzebujecie maseczki w płachcie, która jest dobrze dopasowana do Waszej twarzy, oraz linijki, miarki czy centymetra krawieckiego. Przyda się także wzór na powierzchnię elipsy ;) Dokładną instrukcję pomiaru znajdziecie na poniższej grafice:

 

 

Pamiętajcie jednak, że maseczka w płachcie nie pokrywa powierzchni Waszej twarzy w stu procentach – wynik ten może nie uwzględniać np. powiek, skrzydełek nosa czy uszu, które również powinniśmy dokładnie smarować! Dodatkowo, ponieważ część SPF do twarzy wchłania się w nasze dłonie podczas jego rozprowadzania, zawsze warto założyć minimum 0,1-0,2 g zapasu – przy podobnych wymiarach dozowałybyśmy więc ok. 0,8 grama produktu na samą twarz (czyli 1 pełną pompkę naszego Lekkiego kremu lub Lekkiej emulsji), a na twarz i szyję ok. 1,2 grama (co daje półtorej pompki).

Akcja: (re)aplikacja

Macie już obliczoną indywidualną ilość produktu przeciwsłonecznego, która zapewni Wam deklarowaną ochronę. Załóżmy, że nakładacie ją sumiennie, codziennie rano, rozprowadzając na skórze równomierny film. Na tym etapie jesteśmy z Was niezmiernie dumne! …ale niestety to nie wszystko :( W idealnym świecie prawidłowo nałożony krem SPF chroni Was przez cały dzień – w rzeczywistości jednak nie jest to takie proste. Na trwałość filmu ochronnego na skórze ma wpływ to, czy się pocimy, czy nasza skóra wydziela sebum, czy nie zetrzemy go przypadkiem podczas noszenia maseczki, wydmuchiwania nosa itd. Możemy więc przyjąć, że skuteczność działania produktu z SPF słabnie po kilku godzinach noszenia go na skórze – a zwłaszcza podczas letnich aktywności na świeżym powietrzu, gdy intensywniej się pocimy lub nasza skóra ma kontakt z wodą. Dlatego idealnie byłoby nasz filtr reaplikować w ciągu dnia. Przy okazji zwrócimy uwagę, że wodoodporność produktu według unijnych regulacji oznacza, że po kąpieli zapewnia on minimum 50% deklarowanej ochrony (w rozumieniu wartości SPF) – wciąż jednak trzeba go dołożyć po wyjściu z wody ;)

I tu znów pojawia się konflikt teorii z praktyką – teoria zakłada, że reaplikację powinniśmy wykonywać co 2-3 godziny, optymalnie zmywając z twarzy poprzednią warstwę i nakładając ponownie całą wymaganą porcję produktu. Praktyka natomiast rozumie, że nie zawsze jest to wykonalne – na drodze staje nam m.in. makijaż, spędzanie czasu w pracy, brak dostępu do umywalki i lustra. Tu znów budzą się w nas realistki: uważamy, że choćby jedna, nawet niepełna reaplikacja w ciągu dnia, to już sukces! Zwłaszcza że możliwości jest dużo – od wklepywania gąbeczką tego samego SPF 50 do twarzy, którego używamy w porannej pielęgnacji, przez stosowanie pudrów z SPF w kompakcie, po wygodne mgiełki czy sztyfty, które pozwalają dosmarowywać skórę choćby miejscowo (dłonie, uszy, nos czy np. tatuaże).

 

OBALAMY MITY I ROZWIEWAMY OBAWY

Na tym etapie lektury moglibyście śmiało uznać, że ktokolwiek zapozna się z powyższymi informacjami, nie może mieć już żadnych wątpliwości, że warto stosować dobry krem z filtrem codziennie, bo przynosi nam same korzyści. Tymczasem, choć filtry mają tak dobroczynny wpływ na kondycję naszej skóry, wciąż krąży wokół nich wiele mitów i wiele obaw, często nieuzasadnionych – czasem wynikających z samego faktu, że nie umiemy rozszyfrować ich długich, skomplikowanych nazw chemicznych czy zrozumieć mechanizmów działania. Poniżej chciałybyśmy krótko, ale rzeczowo rozprawić się z tymi mitami, z którymi spotykamy się najczęściej:

  • Różne filtry chronią przed różnym spektrum długości fal – na tej podstawie przyjął się umowny podział na tzw. filtry starej generacji, chroniące w węższym zakresie, oraz nowej generacji, chroniące szerokopasmowo przed promieniowaniem UVA i UVB. Niektóre filtry nowej generacji, jak np. zastosowany w produktach z naszej gamy Protecticus PARSOL® Max, chronią dodatkowo również przed światłem niebieskim HEV, emitowanym nie tylko przez słońce, ale także ekrany urządzeń elektronicznych. Nie oznacza to oczywiście, że filtry starej generacji powinny wywoływać obawy czy być uważane za „niepewne” – warto natomiast zwracać uwagę, aby stosowane kosmetyki promieniochronne zawierały synergiczne połączenie różnych filtrów, by skutecznie chroniły w jak najszerszym zakresie.
  • Filtry mogą występować w różnych postaciach – np. kapsułkowanej lub nanocząsteczek. Takie rozwiązania technologiczne pozwalają na uzyskanie produktów o lżejszej konsystencji, przyjemniejszych odczuciach sensorycznych, mniejszym potencjalnie drażniącym oczy czy mniejszym stopniu bielenia skóry. Warto zwrócić uwagę, że w tym drugim przypadku, zastosowania cząsteczek nano, producent ma OBOWIĄZEK podać stosowną informację w INCI. Dla przykładu, zastosowany w naszym Lekkim kremie ochronnym i Lekkiej emulsji ochronnej filtr PARSOL® Max (znany także pod nazwą Tinosorb® M) jest uznawany w Unii Europejskiej jako filtr nanocząsteczkowy, dlatego w składzie powinien być zawsze zapisany jako Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol (nano).
  • Filtry w postaci nanocząsteczek, tak samo, jak niektóre filtry starej generacji, bywają określane mianem filtrów przenikających. Niestety wiąże się to, zwłaszcza w Internecie, z ich demonizowaniem – przenikanie filtrów staje się nierzadko synonimem potencjalnej szkodliwości dla naszego organizmu i wywołuje obawy w kontekście ich stosowania np. przez dzieci czy kobiety w ciąży lub karmiące piersią. Niesłusznie! Po pierwsze, absolutnie wszystkie filtry, zarówno chemiczne, jak i mineralne, w jakimś stopniu przenikają przez skórę. Pamiętajcie jednak, że nasz organizm je metabolizuje, a nie odkłada :) Nie ma aktualnie jednoznacznych badań, które potwierdzałyby, że przenikalność filtrów ma na niego negatywny wpływ! Po drugie, stopień przenikania filtrów przez naszą skórę wcale niekoniecznie jest wprost proporcjonalny do rozmiaru ich cząsteczek – wiele zależy od ich budowy. Wbrew pozorom nasz nanocząsteczkowy PARSOL® Max wykazuje, mniejszą zdolność przenikania przez skórę, niż PARSOL® Shield o większej cząsteczce. W tym przypadku ogromną rolę odgrywa lipofilowość, czyli (w uproszczeniu) zdolność cząsteczek do rozpuszczania się w tłuszczach.

Na koniec musimy zmierzyć się ze wciąż powielanym, choć na szczęście coraz mniej popularnym mitem:

  • Choć czasem przypisuje się im takie działanie, oleje i ekstrakty roślinne NIE CHRONIĄ przed promieniowaniem UV, nawet w bardzo niskim stopniu. Mogą natomiast oczywiście wspomagać ochronę zapewnioną przez krem SPF, np. dzięki zawartości antyoksydantów, neutralizujących wolne rodniki oraz/lub właściwościom łagodzącym zaczerwienienie i łuszczenie się skóry czy zapobiegającym jej nagrzewaniu się. Wątpliwości dotyczące ochrony zapewnianej przez oleje roślinne najprościej rozwiać, pamiętając, że deklarowany poziom ochrony, a więc faktor SPF czy PPD, sprawdza się w badaniach, w których użyta jest odpowiednia ilość równomiernie rozprowadzonego produktu. Najbardziej miarodajnym, wiarygodnym badaniem jest to przeprowadzone in vivo, w którym skórę probantów pokrywa się 2 mg produktu na każdy 1 cm2 jej powierzchni. Z chęcią zobaczyłybyśmy, jak wygląda osoba, której udało się nałożyć taką ilość oleju na twarz i w dodatku utrzymać równomierny film bez spływania ;)
  • A jak już jesteśmy przy wątpliwościach dotyczących wyglądu po nałożeniu 2 miligramów oleju na każdy centymetr kwadratowy skóry, czujemy się w obowiązku wspomnieć, że ta sama zasada dotyczy stosowania produktów do makijażu zawierających filtr przeciwsłoneczny. Oczywiście, warto łączyć kilka kosmetyków z SPF i nakładać codziennie krem z wysokim filtrem jako ostatni etap pielęgnacji, a na wierzch aplikować krem BB, podkład czy puder z dodatkową ochroną. Pamiętajcie jednak, że sam taki produkt nie zapewni Wam wystarczającej ochrony (bo znów nie będziecie w stanie nałożyć go w odpowiedniej ilości, a tym bardziej wyglądać w niej dobrze ;)). Co więcej, warto również podkreślić, że przy stosowaniu warstwowo kilku produktów z filtrem, ich wartości SPF się nie sumują. Jeśli nałożymy krem SPF 50, a na to podkład SPF 30 i puder SPF 20, wciąż uzyskamy „tylko” najwyższy z tych faktorów, czyli SPF 50 – choć nałożony znacznie solidniejszą i potencjalnie bardziej równomierną, trwałą warstwą, a to już zaleta :)

Mamy nadzieję, że lektura powyższego wpisu pozwoliła Wam zaufać działaniu filtrów przeciwsłonecznych i uwierzyć, że warto stosować je w codziennej pielęgnacji – nie tylko latem, nie tylko na plaży. Jesteśmy świadome, że nie dla każdego prewencja przeciwzmarszczkowa czy zapobieganie przebarwieniom jest tak samo istotne, jak dla nas – dla każdego balans między teorią a zdroworozsądkową praktyką wygląda nieco inaczej. Koniec końców, najlepszy krem przeciwsłoneczny to taki, którego będziecie chętnie używać! Pamiętajcie jednak, że stosowanie SPF do twarzy to przede wszystkim profilaktyka przeciwnowotworowa – skóra nie musi zawsze wyglądać młodo, ale najważniejsze, aby była zdrowa ❤️

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium